Podcast “Nowe opowieści” odcinek numer 2 pod tytułem “Animacja kultury w Nowej Hucie”.
W tym odcinku rozmawiają:
- Filip Komajda - z Ośrodka Kultury imienia Cypriana Kamila Norwida w Krakowie
- Małgorzata Hajto- Zastępczyni Dyrektora w Ośrodku Kultury imienia Cypriana Kamila Norwida w Krakowie
- Barbara Pasterak - z Nowohuckiego Laboratorium Dziedzictwa Ośrodka Kultury imienia Cypriana Kamila Norwida w Krakowie
Wyjaśniamy:
“Nowe opowieści” - pisane w cudzysłowiu oznacza nazwę podcastu
Nowe opowieści - pisane bez cudzysłowu oznacza temat przewodni NieKongresu Animatorów i Animatorek Kultury 2025
Transkrypcja nagrania:
[Dźwięk w tle: spokojna muzyka grana na kontrabasie]
[Męski głos] Nowe opowieści. Oficjalny podcast Niekongresu Animatorów i Animatorek Kultury 2025. Kraków Nowa Huta.
[Koniec muzyki]
Filip Komajda
Dzień dobry! Słyszymy się w drugim odcinku podcastu „Nowe Opowieści”. Dzisiaj tematem naszej rozmowy jest animacja kultury w Nowej Hucie. Zasiadamy w iście norwidowskim gronie – mam na myśli grono reprezentujące Ośrodek Kultury Norwida w Krakowie. Razem ze mną Małgorzata Hajto, Zastępczyni Dyrektora Ośrodka Kultury Norwida.
Małgorzata Hajto
Dzień dobry.
Filip Komajda
Oraz Barbara Pasterak, Nowohuckie Laboratorium Dziedzictwa, Ośrodek Kultury Norwida.
Barbara Pasterak
Cześć.
Filip Komajda
Tegoroczny NieKongres, jak wiemy, odbywa się właśnie w Nowej Hucie. Jest to dzielnica Krakowa z niezwykłą historią. Dzielnica, w której każdy mieszkaniec czuje się jak we własnym miasteczku. Podczas NieKongresu zaprosimy was do odkrywania wielu tajemnic tego miejsca poprzez warsztaty, spacery i spotkania. Dzisiaj chcemy przyjrzeć się Hucie poprzez animację kultury i jej potencjał, który jest niejednowymiarowy. Znajdziemy tu wielu, wielu ludzi, którzy z pełną pasją, zaangażowaniem i oddaniem, mimo ogromnych trudności, próbują budować dom. Dom kultury, nie zawsze instytucjonalny, nie zawsze w dosłownym sensie, ale prawdą jest, że są to domy, że budowa nie ustaje oraz że cała ta praca, którą wykonują, jest dla ludzi, by tworzyć świat troszkę piękniejszym. Te piękne gry słowne związane z budową domu kultury nie należą do mnie i są specjalnie tutaj zawarte. Odwołuję się wprost do publikacji Gosi, którą realizowała w 2019 roku z animatorami i animatorkami kultury z Nowej Huty. Dlatego chciałbym zadać pytanie najpierw tobie, Gosiu: jak buduje się dom kultury?
Małgorzata Hajto
To bardzo trudne pytanie i myślę, że codziennie odnajdujemy nową odpowiedź na to pytanie. Sześć lat temu rzeczywiście, kiedy rozmawiałam z animatorkami, animatorami kultury z Nowej Huty, wydawało mi się, że jestem bliska bardzo odpowiedzi. Jednak przez te sześć lat wiele spraw potoczyło się zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażaliśmy i też zaskoczyło nas wiele okoliczności. Natomiast co do jednego jestem pewna: jest to droga. Jest to droga, podczas której robimy miejsce dla drugiego człowieka. Stawiamy na pewno na relacje i te relacje w budowaniu są niezwykle istotne. Te relacje czasami są trudne, czasami nas mocno zaskakują i też doświadczają. Jednak bez tych relacji nie byłoby domu. To trochę jest tak jak w naszym życiu rodzinnym. Czasami bywa ciężko, jednak ten dom staje się jakimś takim fundamentem i myślę, że tutaj w budowaniu domu kultury my ten fundament musimy czuć. A tak jak mówiłam, ważne jest to, że my gdzieś tam poszerzamy, budujemy wspólnotę i robimy miejsce drugiemu człowiekowi, żeby tę wspólnotę z nami tworzył. To jest chyba dla mnie najważniejsze i też doświadczenia ostatnich lat gdzieś tam potwierdziły to intuicyjne myślenie o Domu Kultury, ale tak jak mówię, to pytanie jest nadal otwarte i też czekam z utęsknieniem na NieKongres, żeby znaleźć być może jeszcze lepszą odpowiedź na to moje pytanie.
Barbara Pasterak
A czy pandemia trochę zmieniła to twoje myślenie, bo książkę wydałaś w 2019?
Małgorzata Hajto
Na pewno pandemia i nie tylko pandemia, bo też pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę i to, co się wydarzyło w 2022 roku, zupełnie inaczej kazało mi patrzeć na to, co się dzieje w domach kultury i jaka jest ich rola, i też jaka droga przed nami, i jak bardzo wiele rzeczy nie zależy od nas. W 2019 roku to był czas takiego, można powiedzieć, prosperity instytucji kultury. Nagle okazało się, że jesteśmy na dobrej drodze, żyjemy w czasach pokoju, wszystko idzie w dobrym kierunku. Też mówię z perspektywy dużego miasta, więc to nie jest też uogólnianie. Natomiast ja miałam takie wrażenie, że to jest ten czas i nagle to wszystko gdzieś tam w 2020 roku załamało się. Po raz pierwszy zaczęłam myśleć o tym, że być może domy kultury nie są tak potrzebne, jak mi się wydawało. Ważniejsze były kwestie zdrowia, bezpieczeństwa, takiego zapewnienia komfortu w trudnych warunkach izolacji. Następnie 2022 rok i chwila myślenia o tym, czy my potrafimy być organizacją bardziej pomocową niż kulturalną, i też myślenie o tym, czy my jesteśmy jako animatorki, animatorzy przygotowani na to, żeby rzeczywiście być takim wsparciem, jak wydawało mi się, że jesteśmy w 2019 roku dla naszych społeczności. Więc tutaj na pewno nastąpiła w moim myśleniu o domu kultury duża zmiana, natomiast nie oddaliła mnie ona na pewno od myślenia o domu kultury jako o domu. Bo to jednak jest dla mnie podstawa, taki fundament, który przyszedł do mnie po wielu latach pracy. Dom jest to pojęcie domu, idea domu jest takim początkiem. Ona była dla mnie początkiem w 2019 roku do rozmowy z moimi przyjaciółmi, znajomymi w tym zawodzie, ludźmi z Nowej Huty, ale też stała się początkiem, nowym początkiem myślenia o domu kultury w 2020 roku podczas pandemii i w 2022 roku, kiedy zetknęliśmy się z wojną i z problemami związanymi z tym kryzysem.
Filip Komajda
Dla wielu bohaterów i bohaterek twojej książki domem była też właśnie Nowa Huta. Wiele osób podkreślało wartość tego miejsca i określało właśnie jako swój dom, i to, i wartość tego, jak ten dom, to miejsce oddziałowuje na ich pracę. I chciałbym właśnie wrócić do Nowej Huty. Da się zauważyć, że właśnie wielu animatorów i animatorek kultury z Nowej Huty wprost w swoich projektach odwołuje się do dziedzictwa, historii, charakteru dzielnicy. Basiu, chciałbym cię zapytać, jaki widzisz potencjał tej dzielnicy – Nowej Huty – w tworzeniu oferty kulturalnej? W jaki sposób może ona inspirować animatorkę lub animatora w swoich działaniach animacyjnych?
Barbara Pasterak
Dziękuję za to pytanie, bo ja właściwie jestem też tą osobą, dla której Nowa Huta nie jest domem. Ja jestem związana z inną częścią Krakowa. Mieszkam w Starym Podgórzu, a z Nową Hutą jestem związana od dwóch i pół roku, odkąd zaczęłam pracę w Nowohuckim Laboratorium Dziedzictwa, które jest właśnie takim prężnie działającym wokół tematów nowohuckich działem Ośrodka Kultury Norwida. I tak naprawdę przyszłam tutaj z wielką nadzieją i taką ochotą, żeby się tymi tematami pozajmować, ponieważ mnie bardzo interesuje przestrzeń, mnie bardzo interesuje kontekst, w którym się pracuje i trudno mi wymyślać działania animacyjne czy nawet scenariusze warsztatów edukacyjnych bez kontekstu i trochę takie uniwersalne, które mogłyby się wydarzyć wszędzie. Mnie interesuje to, co się może wydarzyć w danym konkretnym miejscu, w danym konkretnym czasie też. I dla mnie Nowa Huta przez swoją bardzo ciekawą historię, niesamowitą architekturę, całe założenia urbanistyczne oparte na jednostkach sąsiedzkich, które bardzo mocno tworzą też taką tożsamość lokalną osób, które tutaj żyją, że to jest naprawdę świetny temat do pracy, w którym nasz dział się mierzy na różne sposoby, i ja też szukam takiego swojego języka w tej animacji. I na przykład ten temat architektury jest czymś, co gdzieś mocno mnie ciągnie, ale właśnie poprzez przestrzeń, poprzez myślenie o tym, jak przestrzeń wokół nas działa, jak działają mapy przestrzeni na przykład, czy możemy myśleć o nich jakoś bardziej osobiście i nie są jakąś zgeneralizowaną, tylko że jednak odczytujemy tę przestrzeń przez siebie. Czy właśnie też spoglądając na to, jak architektura może być inspirująca, co nam opowiada o tej przestrzeni, w której żyjemy, jeśli patrzymy na nią przez perspektywy różnych odbiorców i odbiorczyń, nie tylko specjalistów i nie tylko podczas poważnych spacerów architektonicznych, które też robimy i które bardzo lubimy na przykład podczas Studium Dziedzictwa Nowej Huty, ale z takiego przyglądania się po prostu też, czym ta przestrzeń dla nas jest, jak my możemy sobie ją odczytać.
Filip Komajda
No właśnie, czyli architektura Nowej Huty na różne sposoby. I właśnie tu mi od razu przychodzi na myśl niezwykła rzecz też, która została stworzona przez ciebie, czyli architektura dla dzieci. Jak do tego podejść? Jak stworzyć projekt edukacyjny, w którym zainteresujemy dzieci tym tematem, bo moim zdaniem na pierwszy rzut oka wydaje się, że architektura to nie jest temat, który świetnie się nadaje na edukację dla dzieci, ale jak widać, myślisz inaczej i dlatego chciałbym cię zapytać właśnie, jak to zrobić.
Barbara Pasterak
Ja zajmuję się przede wszystkim edukacją, ale też identyfikuję się bardzo jako animatorka i to jest też część mojego myślenia o edukacji jako takim stwarzaniu przestrzeni do tego, żeby trochę poodkrywać, co nam w duszy gra. I myśląc o tej architekturze, właśnie trochę myślałam o tym, że Nowa Huta jest bardzo mocno opowiedziana na różne sposoby dla dorosłych, ale że ci młodzi ludzie, którzy w tej rzeczywistości dorastają, oni też nie mają, oni nie mają swojego sposobu dowiadywania się o tym świecie. Że nie chciałam, żeby musieli być dorośli, żeby się zainteresować, co to za budynek i jak powstał, ale w ogóle też na czym polega urok tej Nowej Huty, czyli ta przestrzeń, sposób w jaki jest zaaranżowana, dużo zieleni, cały plan układający się w piękny wachlarz. I z takiego myślenia o dzieciakach powstał projekt „Miasto” – taki program edukacyjno-artystyczny, który realizowałam w zeszłym roku, podczas którego udało się zaprosić, podczas którego zaprosiłam artystów i artystki do tego, żeby z dzieciakami tworzyły takie, tworzyli akcje twórcze. Właśnie zaczęliśmy latem zeszłego roku od budowania latarni morskiej na Łąkach Nowohuckich. To jest piękny teren zielony, z którym też bardzo lubimy pracować w naszym dziale, ale w kontekście też opowieści o Nowej Hucie mnie bardzo interesowały te wątki, które, których różne pomysły na to, jak ta przestrzeń będzie wyglądać, jak będzie budowane nowe miasto przyszłości, nowe miasto idealne – Nowa Huta. Różne pomysły nie zostały zrealizowane. Takim pomysłem był na przykład duży zalew, który miał być naprzeciwko Placu Centralnego. Więc takie wyobrażenie, że w tym miejscu płynęłaby woda, tak jak kiedyś płynęła rzeka Wisła, ponieważ Łąki Nowohuckie mieszczą się na terenie dawnego koryta Wisły. Ale wyobrażenie sobie, że tam jest przestrzeń morska i zaproszenie artysty z Kołobrzegu, który przyjeżdża z dzieciakami, żeby zbudować na jeden dzień latarnię morską i w ogóle spojrzeć na tę przestrzeń, przerysowując mapę tak, żeby była inną mapą, innej przestrzeni, i rozglądając się w niej tak, żeby zobaczyć tam to, czego nie ma. Trochę o takim, taka zabawa z palimpsestowością przestrzeni, z takim nakładaniem różnych warstw i szukaniem, co nam to zmienia. Ale też w ramach tego projektu budowaliśmy ratusz. Próbowaliśmy porozmawiać o tym, jak by to było, gdyby ratusz, który miał powstać w miejscu obecnego parku ratuszowego, jednak był. Więc bawiliśmy się też trochę taką, tworząc instalację *site-specific*, budując trochę taką wyobrażoną przestrzeń. Robiliśmy różne rzeczy, szyliśmy z Gosią Mirgą-Tas i robiliśmy dźwięki z wspaniałym muzykiem Sebastianem Świądrem, czy budowaliśmy instrumenty dla miasta z muzykami związanymi z Krakowską Orkiestrą Improwizowaną i Spółdzielnią Muzyczną Ernestem Ogórkiem i Jakubem Gucikiem. Naprawdę w toku tych różnych zabaw z przestrzenią, zabaw z architekturą, wyrastających z miasta, ale też zahaczających bardzo o wyobraźnię, o otwartość na tę przestrzeń, interpretujących ją na różne sposoby, pozwalaliśmy też rodzinom, ponieważ w tych warsztatach, w tych akcjach artystycznych brali też udział rodzice, spojrzeć na tę część miasta trochę inaczej. Okazywało się, że na przykład niektórzy przechodzili, ale nigdy nie byli w tym miejscu. Czy jakoś dowiadywali się czegoś nowego o tej rzeczywistości. W ramach tego projektu stworzyliśmy też książkę z dzieciakami, książkę, taki zeszyt ćwiczeń opowiadający o mieście i pozwalający trochę się właśnie pobawić takim wyobrażeniem, jak projektować miasto, jaki może mieć kształt, ale też pozwalającym się czegoś dowiedzieć przy okazji tej zabawy. I jest tam też gra planszowa, ponieważ dzieci bardzo chciały, żeby była gra planszowa.
Filip Komajda
Tak, odwołam się właśnie teraz szybko tylko do właśnie tej książki, którą wydaliście, że bardzo lubię właśnie, kiedy bardzo dobre projekty nie kończą się z ostatnim wydarzeniem, ale mają swoją kontynuację i coś po nich zostaje. Widziałem te ćwiczenia, tę książkę – jest wspaniała.
Barbara Pasterak
Jeszcze była trzecia część tego projektu, rezydencja artystyczna w szkole podstawowej. Razem z Kubą Drzastwą pracowaliśmy z jedną klasą przez kilka dni w takim kontekście właśnie też patrzenia na przestrzeń i akurat skupiliśmy się na temacie liter w przestrzeni miejskiej, tego, co one nam komunikują, o czym one nam mówią. I dzieciaki w toku tej rezydencji stworzyły własny system znaków i stworzyły własne znaki, wycinając je, malując. W ruch poszła wkrętarka, szablony do liter. Projektowały swoje znaki, ponieważ moim zdaniem też dużą częścią animacji kultury jest też dawanie przestrzeni na sprawczość, na pokazanie, że nie to nie ja wiem lepiej, jak powinny wyglądać te rzeczy, zwłaszcza w kontekście, kiedy rozmawiam o młodych ludziach, tylko zapraszanie ich do tego, żeby oni poczuli, że mogą też na coś wpływać i o czymś decydować. Stąd w ogóle cała idea też projektu „Miasto”, bo to przecież te dzieciaki, które teraz są w szkołach podstawowych czy nawet w przedszkolach, w przyszłości będą decydować o tym, jak będzie wyglądać to miasto i czy na przykład będzie mieć drzewa, czy parkingi.
To, to im wcześniej zaczniemy o tym rozmawiać, też co ma wartość, co jak działa na nich i gdzie faktycznie dobrze się czują, w jakim mieście chcą żyć, to tym lepszy świat możemy zbudować. Jak już powiedziałaś na początku.
Filip Komajda
Chciałbym wrócić właśnie do ciebie, Gosiu, i do naszego budowania domu kultury. Jesteś odpowiedzialna za realną budowę małego domu kultury? Jesteś pomysłodawczynią powstania ARTzony – przestrzeni społeczno-artystycznej w ramach działalności Ośrodka Kultury Norwida. Budowałaś dom kultury w cudzysłowie i bez przez wiele lat jako animatorka kultury i chciałbym cię zapytać, jak dzisiaj, jako Zastępczyni Dyrektora, budujesz dom kultury? Czym ta budowa się różni?
Małgorzata Hajto
Chciałabym się odnieść do tego, co powiedziała Basia przed chwilą o tej sprawczości i o takim dawaniu przestrzeni do realizacji i do współtworzenia, bo to było chyba najważniejsze. Najważniejszy kierunek, który przy budowaniu ARTzony przyświecał mi, osobom, które dołączały do zespołu i później uczestniczyły w tym procesie. I to było właśnie to współtworzenie i pogodzenie się z tym. Właściwie nie wiem, czy pogodzenie to jest też dobre słowo, ale uświadomienie sobie, że nie to, co ja sobie gdzieś tam wymyśliłam w tej pierwszej koncepcji ARTzony, jest najważniejsze, tylko jednak danie innym możliwości do kreowania, współkreowania tego miejsca i też nadawania zupełnie nowych znaczeń. I to było chyba takie najważniejsze doświadczenie, w sumie dosyć długie, bo prawie jedenastoletnie, z którym miałam do czynienia w mojej pracy animatorki, a nie animatorki, ale też menadżerki później, bo to jednak budowanie tego małego domu kultury w trochę większym domu kultury było ważne i ta część animacyjna i ta część zarządzająca. Ale myślę, że tutaj właśnie to współtworzenie, to był klucz. Teraz jest inaczej. Najpierw był ten rytuał przejścia, bo to jednak dla mnie była dosyć duża zmiana i wyrwanie z takiego bardzo, w cudzysłowie, towarzyskiego życia i bardzo społecznego życia, bo jednak pracując jako animatorka, cały czas byłam wśród ludzi. Wśród bardzo dużego grona osób, które znałam mniej albo lepiej, z którymi się przyjaźniłam, z którymi towarzyszyłam też w rozwoju i w takim dojrzewaniu, bo też mam takie doświadczenia, że na początku ARTzony pojawiały się bardzo małe dzieci na naszych zajęciach, one z nami dorastały przez te dziesięć lat, stawały się dorosłymi osobami i też miałam takie poczucie, że jestem też częścią tego ich dorastania, dojrzewania, ale też przyjaźniłam się z ich rodzicami, gdzieś wspólnie też miałam takie poczucie, wspólnie rozwijaliśmy się, wspólnie tworzyliśmy to miejsce i było to trudne. Zmiana, ta była dla mnie dosyć mocna. Natomiast teraz z perspektywy tych kilku lat, też patrzenia z drugiej strony na budowanie domu kultury, cieszę się, że gdzieś ta moja wizja i ta też nie czuję się autorką idei współtworzenia, ale ten mój kierunek, który ja kiedyś sobie obrałam, on jest gdzieś kontynuowany i w samej ARTzonie i w samej naszej instytucji. I też przyglądanie się i też mam nadzieję wspieranie osób, które są w zespole całego ośrodka kultury jest dla mnie niezwykle ważne i też mam nadzieję, że jestem pomocna i też nie przeszkadzam za bardzo, chociaż wiem, że czasami lubię się wtrącać i przekonywać do tych swoich racji. Ale też mam takie poczucie, że idziemy dobrą drogą i że i mam nadzieję, że jestem pomocnym gdzieś tam członkiem tego zespołu, członkinią tego zespołu. Teraz sobie tak myślę, bo kiedyś patrzyłam z perspektywy animatorki na osoby zarządzające. Czasami miałam w sobie taką złość, że nie do końca głos osób, którzy rzeczywiście animacją i edukacją się zajmują, jest słyszalny, że bardziej słyszalny jest ten głos jednak dyrektorski i marzy mi się, że dojdziemy do takiego momentu, kiedy rzeczywiście wszyscy będziemy mieli, będziemy ten głos dzielić sprawiedliwie i mam nadzieję, że też ten NieKongres w Nowej Hucie będzie taką przestrzenią, gdzie rzeczywiście najgłośniej będą mówić rzeczywiście animatorki i oni będą słyszalni najlepiej, bo to jest NieKongres Animatorów i Animatorek Kultury i chciałabym, żeby moje małe marzenie się spełniło.
Filip Komajda
To jest piękne marzenie. Mam dwa cytaty z twojej książki. Chciałbym je przytoczyć, ponieważ dzięki nim, wychodząc od ludzi właśnie z Nowej Huty, przekroczymy ją samą, by zastanowić się nad animacją kultury w istocie. Najpierw przytoczę wypowiedź Katarzyny Szczęśniak, zresztą gościni naszego pierwszego odcinka o animatorze kultury. „Animator powinien mieć cechy charakteru, których prawdopodobnie nie da się wyuczyć. Pewnie nosi się je pod skórą, ale należy je udoskonalać. To cechy, które ma się od dzieciństwa albo nabywa się z doświadczeniem. Ta najważniejsza, która zapewne pojawia się w wielu wypowiedziach, to otwartość na drugiego człowieka, na jego potrzeby, światopogląd. Animator powinien też mieć twardą skórę, ponieważ w trakcie swojej pracy bez wątpienia napotka na wiele przeszkód, które mogą wyniszczyć jego pasję. Ale przede wszystkim trzeba mieć pasję, bo bez niej nam się nie uda. Pasję, wizję i odwagę. W naszej pracy często pojawia się strach, że coś się nie uda, że nie wystarczy pieniędzy, że ktoś się na coś nie zgodzi, że ludzie do nas nie przyjdą. Ten strach może blokować, dlatego potrzebna jest odwaga.” I mam jeszcze drugi, który też jest dla mnie bardzo ważny. Cytat Jarosława Klasia, wtedy pracownika Pracowni Dziedzictwa i Tożsamości Nowej Huty, dzisiaj Dyrektora Ośrodka Kultury Norwida. „Dom kultury buduje animator kultury, ktoś kto ożywia daną społeczność. Kto ożywia daną ideę. Lubię porównanie autorstwa Małgorzaty Litwinowicz, że animator kultury jest jak swatka, która sprawia, że odpowiedni ludzie spotykają się w odpowiednim czasie i coś z tego wynika. Ja czuję się dobrym animatorem wtedy, kiedy za bardzo mnie nie widać, kiedy sprawiam, że to inni mogą się wykazać i chcą coś zrobić. Wtedy widzę najlepsze efekty mojej pracy.” Przytaczam te cytaty, gdyż zdaje mi się, że nadal brakuje nam czasem jasnych definicji naszego zawodu. Ciężko wyjaśnić komuś, czym tak naprawdę się zajmujemy. Ja osobiście, czytając to, poczułem, że ktoś tak dobrze ubiera w słowa to wszystko i pozwala spojrzeć na ten zawód z jednej ze stron. Definiowanie animacji kultury to nieustanny proces. Między innymi po to nadal mamy NieKongres. Dlatego chciałbym was obie zapytać, co to znaczy być animatorką kultury dla was? Po co tak naprawdę to robicie?
Barbara Pasterak
Ja może odwołam się do tej wypowiedzi Jarka, bo jakoś tak mocno zarezonowało ze mną to bycie trochę niewidoczną osobą w kontekście tego, że inni, właśnie w kontekście tej sprawczości. Bo na przykład pomyślałam sobie teraz o tym moim projekcie, który realizuję z młodzieżą w ramach „Bardzo Młodej Kultury”, gdzie z młodzieżą licealną z Liceum Ogólnokształcącego imienia Cypriana Kamila Norwida, więc Norwid razem z Norwidem współpracuje. Ale to jest taka opowieść o tym, jak nie sugerować, jak nie decydować, jak wspierać młodzież w tym, żeby ona brała odpowiedzialność, żeby ona tworzyła własne pomysły i je realizowała, co się dzieje już trzeci rok z całkiem fajnym rezultatem. Natomiast jednocześnie myślę też o tym, że dla mnie bycie animatorką kultury nie jest o takim zupełnym też byciu niewidoczną, bo jednak to jest bardzo o relacjach. Bo właśnie tutaj, tak jak Gosia opowiada o budowaniu domu kultury, i też moja perspektywa jest taka, że na przykład, że te wszystkie lockdowny, które przetrwaliśmy, też pokazywały, że właśnie relacja jest najważniejsza, nawet nie do końca przestrzeń budynku, że w momencie, w którym jest zamknięty, nie możemy się spotykać, to relacja zawiązana wcześniej może działać dalej i warto ją podtrzymywać. O tym też jest trochę to bezpieczeństwo, o którym mówiłaś. Natomiast ja też mam takie poczucie, że w różnych momentach mojej pracy, czy kiedy pracowałam w małym wiejskim domu kultury, tak wiejskim, na wsi, czy kiedy pracowałam w dużym krakowskim muzeum. Miałam poczucie, że w momencie, w którym uda się złapać relacje, to ludzie przychodzą dlatego, że na przykład, że ja ich też na coś zaprosiłam. Tak wyglądały na przykład moje pierwsze działania z osobami z niepełnosprawnością wzroku, że czułam, że oni przychodzą nie dlatego, że ich interesuje konkretna wystawa, tylko że mają zaufanie, że ja ich do czegoś zapraszam. Czy w momencie, w którym, w którym pracując w małym wiejskim domu kultury, zapraszałam artystów, którzy zajmowali się sztuką współczesną do tego, żeby tworzyli ją z międzypokoleniową grupą tam na miejscu. To pamiętam właśnie, jak panie seniorki powiedziały: „Ach, zobaczymy co nam tutaj pani Basia wymyśliła”, że one miały zaufanie, że ja proponuję coś dla nich, więc warto w to pójść, a ewentualnie sprawdzić, czy to będzie też zdecydowanie ich. Ale gdyby to był po prostu był jakiś plakat na budynku bez tej twarzy za nim i bez tego zaproszenia osobistego, one nie miałyby poczucia, że faktycznie, że to jest dla nich, że ktoś pomyślał o nich i robi to też. Robi to z nimi. Więc myślę o tej właśnie, o tym jednak byciu z i takim budowaniu relacji, zapraszaniu i jednak identyfikowaniu konkretnych osób, ale też o dawaniu przestrzeni, tak? Czyli tym właśnie trochę jednak odsunięciu się w pewnym momencie po to, żeby inni też mogli po prostu mieć dla siebie tę przestrzeń.
Małgorzata Hajto
To jest też to, o czym ty powiedziałaś teraz, Basiu, to jest w sumie odpowiedź, którą większość z osób, z którymi rozmawiałam sześć lat temu, udzielała, bo też o tym właśnie, o wadze, jaką ma człowiek, ta relacja i też idea, która stoi za człowiekiem, i to zaufanie, autentyczność, to jest bardzo istotne w naszej pracy. A ja sobie tak myślę i teraz patrzę na ciebie, Basiu, bo tu kiedyś żeśmy się spierały o tym. Ja nadal myślę, że animowanie to jest też ulepszanie świata i sprawianie, że świat staje się dzięki nam, chociaż odrobinę lepszy, dzięki naszym działaniom, dzięki i i świat i ludzie. I też to, też pewnie te doświadczenia, które pozwoliły nam się trochę zatrzymać, i pandemiczne, i związane z wojną, pokazały nam, że chyba tak jest, że to nie jest tak, że my, że że w życiu może nam się wydawać, że chcielibyśmy zmieniać systemy polityczne, że chcielibyśmy odwracać dzieje świata, ale najważniejsze są te małe kroczki i tymi małymi kroczkami rzeczywiście jak ktoś się uśmiechnie, jak osoby, które są w jakimś kryzysie, mogą przyjść do nas i nawet przez te pół godziny poczuć się z nami dużo lepiej. To jest już coś, co ten świat ulepsza i myślę, że ta animacja i po to robimy, bo chyba wszystkim nam gdzieś z tyłu głowy zaczynając jakieś nasze działanie czy jakiś projekt, że chcemy mieć ten pozytywny rezultat, nie chcemy ludziom robić krzywdy. Raczej chcemy sprawić, żeby świat stał się wdzięczny i dobry. I to jest chyba taki klucz do tego, co to nie jest nowa opowieść, to jest chyba opowieść, która jest uniwersalna. Natomiast do przy tej uniwersalnej opowieści jest jeszcze wiele innych opowieści, o których usłyszymy już niebawem.
Barbara Pasterak
Ja tylko mam potrzebę do powiedzenia, że spierałyśmy się nie o to, że nie warto ulepszać świata, tylko że budowanie, wnoszenie tego na sztandary jako cel strategii instytucji kultury jest o mocnym budowaniu presji też. A bo ja też myślę, że warto, nie byłabym sobą, gdyby nie powiedziała o tym, że zawód animatora, animatorki jest bardzo narażony na wypalenie, na właśnie to budowanie na misji, na pasji, na chęci robienia świata lepszym. Często jeśli nie ma wsparcia, jeśli nie ma właśnie jakiejś mocnej bazy, fundamentów z systemowego wsparcia, na przykład właśnie zapośredniczonego w mądrze zarządzanej instytucji, może być bardzo zgubna, bo właśnie tutaj tak mówisz, że Katka Szczęśniak pisze o tej grubej skórze. Ja trochę nie chciałabym, żebyśmy musieli mieć grubą skórę, żeby pracować w kulturze, tylko żebyśmy po prostu mieli przestrzeń na wsparcie, na odpoczynek, nie sprawdzali maili na urlopach i nie dociskali ponad własne siły, dlatego że zależy nam na projekcie i na jakiejś idei, bo jednak też mamy swoje po prostu ograniczenia jako ludzie.
Filip Komajda
Bardzo ci dziękuję, Basia, za te słowa na koniec. Myślę, że to jest ważna treść, która powinna się też ponieść dalej. Ja chciałem tylko już kończąc naszą rozmowę odnieść się właśnie do animatora, który buduje relacje, bo mam takie przemyślenie właśnie, że to jest chyba najpiękniejsze w tym zawodzie, że to nie animator kultury, animatorka kultury nie musi być tylko organizatorem, który tworzy ofertę dla konsumentów, którzy ją odbierają i ucieka w kąt i robota załatwiona. Tylko to, co mówisz, nie bójmy się pokazywać, że ten animator i animatorka istnieje, że ktoś za tym projektem stoi, że ktoś, że dla tej osoby też mogą przychodzić. Nie tylko przychodzimy dla aktorów, artystów do danego miejsca, ale możemy też pójść za animatorem, animatorką. I bardzo to jest fajne, że zwracasz na to uwagę, bo dzięki temu stajemy się mniej niewidoczni. Możemy pokazywać, że ten zawód to nie tylko właśnie taką służebna misja, ofiarowywaniem siebie, ale także właśnie z możliwością na realizację i taką wdzięczną pracę. Dziękuję wam za dzisiejszą rozmowę. Padło wiele pięknych zdań, myślę, że też ważnych treści i udało się też obracać wokół właśnie naszego centrum tegorocznego NieKongresu, czyli Nowej Huty. Jeszcze raz dziękuję za rozmowę. Ze mną były Małgorzata Hajto.
Małgorzata Hajto
Dziękuję.
Filip Komajda
I Barbara Pasterak.
Barbara Pasterak
Wielkie dzięki.
Filip Komajda
Do zobaczenia. Do zobaczenia już na NieKongresie, ponieważ to był ostatni odcinek przed naszą imprezą. Widzimy się na NieKongresie. Uwaga, uwaga! W codziennych odcinkach z każdego dnia NieKongresu. Więc do usłyszenia i już nie mogę się doczekać spotkania z wami.
[Dźwięk w tle: spokojna muzyka grana na kontrabasie]
[Męski głos] NieKongres animatorów i animatorek kultury 2025 organizują: Wydział Kultury Urzędu Miasta Krakowa, Ogólnopolskie Zrzeszenie Animatorów i Animatorek Kultury Forum Kraków, Narodowe Centrum Kultury w Warszawie, Ośrodek Kultury Norwida w Krakowie, który jest liderem w partnerstwie koalicji nowohuckich instytucji kultury pracujących nad realizacją NieKongresu, a w jej skład również wchodzą: Ośrodek Kultury Kraków-Nowa Huta, Nowohuckie Centrum Kultury w Krakowie, Teatr Ludowy w Krakowie, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie.
Obserwuj podcast Nowe opowieści na Spotify, by nie przegapić żadnego odcinka.